wtorek, 10 września 2013

Nadzieja..

Kolejny dzień jak co dzień? W jakimś stopniu tak. W końcu wracam po 3 tyg po kontuzji do trenowania. Już nie mogę się doczekać. Rano pobudka. Czas wstać, ubrać się, umyć i zjeść dobre śniadanie. Szybko się zebrać i pędzić na trening.
Po około 15 minutach dotarłam na hale. Na szczęście się nie spóźniłam. Kara była by murowana. Nie dostałabym ulgi nawet za to, że miałam kontuzje. Przywitałam się z koleżankami z drużyny i przebrałam. Po krótkiej rozmowie z trenerem zaczęłyśmy. Dwie godziny ostrego treningu.Tak jest w każdy poniedziałek. Trener chyba myślał, że w weekendy za dużo jemy i trzeba to spalić.
Gdy skończyłyśmy szybko wzięłam prysznic i musiałam biegnąć do szkoły. Nauczyciele na szczęście dawali mi troche ulgi, co było bardzo miłe i pomagało mi w pogodzeniu nauki ze sportem. Ale oczywiście znaleźli się też tacy którzy byli za to na mnie nieźle wkurzeni..

Po 7 godzinach w końcu wróciłam do domu. Byłam padnięta. Trudno będzie mi się na początku przyzwyczaić znów do treningów po przerwie. Weszłam do kuchni a mama już podawała mi obiad.
- Mamo, jesteś kochana. Jestem dziś taka zmęczona i głodna.- roześmiałam się głośno i usiadłam szybko przy stole zostawiając torbę pod ścianą.
- Oj Monika, słyszałaś, że obowiązuje Was dieta. Ile razy mam Ci powtarzać.
- Tak wiem mamo wiem. - przewróciłam teatralnie oczami i zaczełam jeść.

Już czasami miałam dość tej diety. Rezygnowania ze słodyczy i innych tuczących potraw. Ale trzeba było dbać o formę, wagę i wygląd.
Gdy skończyłam jeść, umyłam naczynia i poszłam do siebie do pokoju. Musiałam chociaż chwile odpocząć. Ale najpierw musiałam zobaczyć co się dzieje na fb. Włączyłam laptopa i po chwili zalogowałam się na stronę. Zobaczyłam, że ktoś do mnie napisał. Weszłam na wiadomości i nie mogłam w to uwierzyć. To był Damian.. Jakiś cud, że pierwszy się odezwał do mnie. Od razu zaczełam czytać wiadomość od niego.

* Damian :
Cześć Monika :) Co dziś porabiasz? Wiem, że masz treningi każdy dzień, ale jak zwykle zapomniałem o jakich porach. Jeśli nie masz treningu to spotkajmy się o 17 koło fontanny na rynku. Chce porozmawiać.

Ah, byłam w niebo wzięta. Damian chce się ze mną spotkać. Ciekawe co chce mi powiedzieć. Tysiąc myśli i pomysłów napływano mi do głowy. Łokcie oparłam na biurku a na dłoniach brodę i wpatrywałam się w jego wiadomość jak mała dziewczynka w zabawke przez dobre kilka minut. Był taki wspaniały.
Po chwili zerwałam się i pomyślałam: Ej Monika! Szykuj się! Została Ci tylko godzina do spotkania.

Wyłączyłam laptopa i poprawiłam włosy, makijaż i ubrałam się. Było dość ciepło, więc założyłam luźną sukienke i sandały. Chciałam ładnie wyglądać. Oczywiście dla niego.
Wziełam torebkę i wyszłam szybko z pokoju. Zbiegłam na dół i zabrałam klucze z szafki.
- A Ty gdzie?- zapytała mama gdy mnie zobaczyła.-Byłaś taka strasznie zmęczona.
- Wrócę niedługo, pa mamuś.
Odpowiedziałam i wyszłam z domu. Nie chciałam by się wypytywała mnie o wszystko. W szybkim tempie dotarłam na przystanek i akurat podjechał autobus.
- Uf co za szczęście.- powiedziałam sama do siebie i wsiadłam do niego.

Po kwadransie dotarłam na rynek. Zobaczyłam Damiana siedzącego na ławce obok fontanny. Poprawiłam włosy, odetchnęłam głęboko i podeszłam do niego z uśmiechem na ustach.
- Cześć. Jestem już. Chciałeś się spotkać. Coś się stało?- zasypałam go od razu pytaniami i usiadłam obok niego na ławce.
- No cześć Monika.- Damian spojrzał na mnie swoimi ciemnymi oczami a po mnie przeszły aż ciarki.- Tak chciałem się z Tobą zobaczyć i poważnie porozmawiać. Od kilku dni próbowałem się umówić i odważyć się o tym pogadać.

1 komentarz:

  1. No i super :)) Od razu lepiej jak jest dłużej :))
    Ciekawe co chce jej powiedzieć :D
    Weny maleńka, weny ;***

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy